PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM, PROSZĘ.
Rozdział 2
-On się patrzy – oznajmiła moja przyjaciółka szeptem.
-Kto ‘on’? – zapytałam zdziwiona.
-Tyler – zagryzłam nerwowo wagę, próbując ignorować jej
słowa. Chciałam po prostu raz na zawsze zakończyć temat Tylera do cholery. Nie
kocham go już, chciałabym zapomnieć, ale na każdym kroku muszę słyszeć tylko
‘Tyler, Tyler i Tyler’ i jeszcze on nie daję mi żyć – i ten Bieber –
powiedziała z obrzydzeniem. Nawet nie wiecie, jak bardzo Jasmine go nienawidzi.
W sumie nigdy z nim nie rozmawiała, ale go nienawidzi, bo wiele o nim słyszała.
Ja… nic do niego nie mam. Raczej dlatego, że go nie znam. Zawsze go ignorowałam,
był jak normalny koleś z mojej szkoły, chociaż był nieźle przystojny.
Odwróciłam się w stronę Tylera i Justina, który rozmawiali i patrzyli się na
mnie. To było przerażające. Kiedy zobaczyli, że spojrzałam na nich, od razu
odwrócili wzrok. Dziwne.
-Oni coś knują – odparła Jasmine, patrząc na nich dziwnie.
-Bez przesady. Wiem, że Tyler jest dziwny i próbuję się na
mnie odegrać, ale chyba nie będę nic wym—
-Chyba nie znasz Biebera. To najlepszy kumpel Tylera i jest
naprawdę dziwny! Nie zauważyłaś jego zachowania? A poza tym on jest dilerem
narkotyków! – cała Jasmine.
-A ty go znasz? Wiesz o nim wszystko? Rozmawiałaś z nim
kiedykolwiek? – byłam naprawdę poirytowana jej zachowaniem, ponieważ ona nie
powinna oceniać ludzi po tym, co usłyszy od innych. Wiem, że wszyscy wygadywali
o Justinie różne rzeczy, bo go nie lubili. On zawsze był dla wszystkich chamski
i dlatego ludzie go oczerniali, a Jasmine w to wierzyła. To było naprawdę
głupie.
-Od kiedy Ty go bronisz? -
zapytała rozśmieszona moimi argumentami.
-Nie bronię go! Po prostu stwierdzam fakty. Wierzysz w
jakieś głupie brednie – w tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcje. Westchnęłam
głośno i wstałam od stolika, a zaraz za mną Jas.
To była ostatnia lekcja. Usiadłam w jednej z ławek i
założyłam na uszy słuchawki, by nie musieć wysłuchiwać gadania nauczycielki.
Przez całą lekcję byłam totalnie znudzona, zaczęłam myśleć o różnych rzeczach,
aż przypomniałam sobie o wczorajszych wiadomościach od nieznajomego gościa. To
dzisiaj miałam się z nim spotkać. Trochę się bałam, ale chciałam tam iść.
Dowiedzieć się, kto to i ogólnie jakoś mnie kusiło, by tam iść. Wczoraj aż do
uśnięcia myślałam, kto to może być. Jeśli to jakiś pedofil? Nie, napisał, że go
znam. Pamiętam, że podpisywał się jako ‘J.’ i mówił, że go znam. Cholera, to
musiał być ktoś ze szkoły. J, J, J, kto to może być do cholery? Jeszcze raz
wymień wszystkie osoby, które znasz, mające J jako pierwsza litera imienia.
Okej.
Jasmine.
Julia.
John.
Jenny.
Justin.
Po długich namysłach uznałam, że naprawdę żadnego z nich nie
podejrzewam. Chociaż Jasmine wydaję się dziwny ten Justin. Może to on? Ale…po
co miałby to robić? Pisać do mnie jakieś durne smsy. To idiotyczne.
W momencie zauważyłam, że wszyscy zaczynają wstawać z miejsc
i powoli wychodzić. Zdziwiłam się, że lekcja tak szybko minęła, ale to chyba
dobra wiadomość. Wyłożyłam słuchawki z uszu, chwytając książki do rąk i
ruszyłam do wyjścia. Chciałam jak najszybciej opuścić szkołę. Zostawiłam
książki w szafce i zaczęłam wzrokiem szukać mojej przyjaciółki, która już po
chwili pojawiła się obok mnie.
-Moich rodziców nie ma w domu. Przyszłabyś dotrzymać mi
towarzystwa? – zapytała Jas. Uwielbiam ją i jest moją najlepszą przyjaciółką,
więc z chęcią bym do niej przyszła, nigdy jej tego nie odmawiam, ale dzisiaj miałam
spotkać się z tym nieznajomym.
-Um, wiesz, że bardzo bym chciała, ale ja… muszę iść z mamą
na zakupy – moje na szybko wymyślone kłamstwo chyba podziałało. Nie chciałam
jej oszukiwać, ale gdybym powiedziała jej prawdę od razu by mi zabroniła i
gadała jakie to niebezpieczeństwo i ble, ble, ble.
Przy wyjściu poszłam w swoją stronę, a Jasmine w swoją. Była
15.30, więc miałam jeszcze 2,5h czasu. Szybko znalazłam się w domu, gdzie
oczywiście nikogo nie zastałam. Mama jak zawsze pewnie się gdzieś bawiła, że swoim
fagasem. Oczywiście to mój ojczym, ale nienawidzę go. Niby kochał moją matkę,
ale moim zdaniem potrzebuje tylko jej pieniędzy.
***
Cholera, cholera, coraz bardziej się stresuję. Boję się tego
gościa, kimkolwiek jest, ale nie mogę się już cofnąć. Spojrzałam na godzinę w
telefonie. Była 16.50 i byłam w połowie drogi do tego klubu. Moja głowa była
pełna czarnych myśli. W pewnym momencie chciałam po prostu wrócić, byłam
głupia, że poszłam, co ja sobie myślałam. Chociaż moja druga połowa jakby
pocieszała mnie, mówiąc, że na pewno nic nie może mi się stać.
Kiedy byłam już pod klubem, wahałam się, ale po prostu
weszłam do środka. Od razu usłyszałam głośną muzykę. Nie byłam przyzwyczajona
do takich klimatów, rzadko byłam na imprezach czy w klubach. Westchnęłam głośno
i ruszyłam do barku, by się czegoś napić. Naprawdę nie wiedziałam jak ten
nieznajomy chciał mnie znaleźć w takim tłumie, ale to w sumie chyba lepiej
-Cześć piękna – usłyszałam zaraz za mną męski głos.
Gwałtownie odwróciłam się, za pierwszym razem nie mogłam dostrzec, kto to, lecz
już po chwili zdałam sobie sprawę, że był to Justin, ten Justin z mojej szkoły.
Byłam zdziwiona, bo nigdy ze sobą nie rozmawialiśmy, a teraz tak nagle
podchodzi do mnie i zagaduję.
-Um, cześć – powiedziałam niepewnie, patrząc na niego. On
zaśmiał się lekko, na co ja uśmiechnęłam się.
-Zgadnij, kim jestem – powiedział z uśmiechem, opierając się
o barek. Szczerze nie wiedziałam, o co mu chodzi, a on to zauważył. Szybko
wyjął telefon i zaczął pukać palcami w ekran. Byłam zmieszana i zawstydzona.
Stałam tak przed takim Justinem Bieberem, jednym z najbardziej pożądanych
chłopców w mojej szkole. Nagle mój telefon zawibrował. Wyjęłam go z kieszeni i
odblokowałam, a moim oczom ukazała się wiadomość, więc od razu ją przeczytałam.
Od: Nieznany
Cześć piękna – J.
Wystraszyłam się, ale już po chwili zrozumiałam, o co
chodzi. To Justin wysyłał mi te wszystkie smsy. Spojrzałam na niego zszokowana,
z miną jakbym chciała go zabić, ale on jedynie zaśmiał się lekko. Kamień spadł
mi z serce, kiedy zrozumiałam, że nie miałam się czego bać.
-To Ty wysyłałeś mi te wszystkie smsy? Przecież ja byłam
cholernie przerażona! – krzyknęłam do niego. To było naprawdę głupie z jego
strony, ugh.
-Hej, nie złość się. Nie chciałem Cię wystraszyć – zaśmiał
się delikatnie. W momencie cała złość ze mnie „spłynęła”. Byłam wdzięczna, że
to nie jakiś chory psychicznie morderca, który chciał mi coś zrobić.
-Dlaczego to zrobiłeś? – zapytałam.
-Chodzi Ci o smsy? To było dla żartów, ja po prostu… wiesz,
um, lubię Cię i chciałem zaprosić Cię na jakąś imprezę czy coś, ale jestem
kiepski w tych sprawach i nie wiedziałem, jak to zrobić – powiedział drapiąc
się po karku. Po tych słowach zrobiło mi się gorąco. Miałam ochotę skakać ze
szczęścia. Nie żeby on mi się podobał, ale tyle dziewczyn na niego leciało, a
to ja mu się spodobałam. Uśmiechnęłam się do niego niepewnie, nie wiedząc, co
powiedzieć. Wiecie, nigdy wcześniej nie spotkała mnie taka sytuacja.
-Więc… może pójdziemy zatańczyć? – klasnął w dłonie,
oblizując wargi. Pokiwałam twierdząco głową. Chłopak chwycił mnie za dłoń i
zaprowadził na parkiet.
***
Justin’s POV
-I co z nią? – od razu w słuchawce usłyszałem głos Tylera.
-Laska jest moja – zaśmiałem się, wiedząc, że tak będzie.
Przecież jaka dziewczyna potrafi mi się oprzeć? Oh, nie znam takiej.
-Nieźle, Bieber. Wiesz, co dalej robić. Ta suka zapłaci za
to, co zrobiła – ostatnie zdanie wypowiedział z pełnym jadem w głosie. On jej
naprawdę nienawidził i chyba nigdy nie wybaczy jej tego zerwania. Pamiętam,
kiedy przyszedł do mnie po tym, jak go zostawiła. Był tak cholernie wściekły,
że zaczął rzucać moimi talerzami o ścianę.
-Muszę kończyć, cześć – powiedziałem szybko i rozłączyłem
się nie czekając na odpowiedź, widząc jak klamka od drzwi zaczyna się ruszać, a
już po chwili do pokoju weszła matka.
-O, już wróciłeś – spojrzała na mnie lekko zdziwiona, ale z
uśmiechem. Nie lubiłem z nią rozmawiać, nie wiem czemu. Była dla mnie kochana,
ale ja nie byłem, nie byłem synem, którego chciała.
-Tak, a teraz wyjdź z mojego pokoju. Chcę iść spać –
wrzuciłem w jej stronę szorstkie spojrzenie, a już za chwilę opuściła mój
pokój. Rzuciłem się na łóżku, wzdychając głośno.
__________________________________________________________________________
Cześć!
Jak Wam się podoba
drugi rozdział?
Nie spodziewaliście
się, o co naprawdę chodzi Justinowi?
Jeszcze jedna sprawa – jeśli w jakimś rozdziale
pojawi się imię Julie, to musicie
wiedzieć, że chodzi
Madison, ponieważ na początku główna bohaterka miała mieć
na imię Julie i
gdzieś może znaleźć się to imię:)
I mam do Was prośbę.
Wiem, że nie każdy z
Was potrafi pisać jakieś długie komentarze o tym
jak Wam się podobał
rozdział bądź nie podobał, więc:
KAŻDY KTO PRZECZYTAŁ TEN ROZDZIAŁ NIECH NAPISZE W KOMENTARZU
CHOCIAŻ „:)” LUB „CZYTAM”
Dziękuje i do
następnego:)
Zapowiada się nieźle :)
OdpowiedzUsuńJuż kocham to opowiadanie !
OdpowiedzUsuńNo. Co. Za. Chuje. Jebane. Kurwa. Mać.
OdpowiedzUsuńwkurwiłam sie ale to nic rozdział zajebisty noi no :3
super rodział :)
OdpowiedzUsuńXD fajne jest :)
OdpowiedzUsuń:*
OdpowiedzUsuń♥♥♥
OdpowiedzUsuń